Projekt ustawy o kryptoaktywach
Niektóre ustawy, z uwagi na swoją specyfikę, szybko zyskują nieoficjalne nazwy. Niedawno mieliśmy finansowy (m. in.) "warzywniak", parę lat temu rynek kapitałowy miał zaś swoją pieszczotliwą "czerwonkę". Teraz, na przecięciu tych dwóch dziedzin, mamy ustawę o kryptoaktywach, której, moim skromnym zdaniem, również należy się takie specjalne wyróżnienie. Mój typ to "kagniec".
Ustawa wyjątkowo "nadzorcza"
Z zaciekawieniem czytam od trzech dni newsy o tym, jak to ustawa ta przyczyni się do rozwoju innowacji, zwiększy konkurencyjność Polski, przyciągnie inwestycje i talenty, że jest krokiem w dobrym kierunku. I zastanawiam się, czy czytaliśmy tą samą ustawę. Przede wszystkim, ma ona chybioną nazwę, bo nie jest to ustawa o kryptoaktywach jako takich, tylko ustawa czysto nadzorcza. Wynika to z resztą wprost z art. 1. Przyjęte w niej rozwiązania, choć wywodzące się z MiCA, idą gorliwie o krok dalej, tworząc system skupiony bardziej na kontroli niż na, deklarowanym w uzasadnieniu, wspieraniu innowacji.
Nie trzeba specjalnie wnikliwej lektury, żeby złapać ducha tych przepisów - ustawa zaczyna się od... reguł wygasania zezwoleń. Później jest już tylko lepiej. Imadło nadzoru momentami silniejsze niż w sektorze bankowym; wysokie koszty nadzoru, które na tym konkurencyjnym rynku, rywalizującym marżami, w zasadzie zlikwidują branżę kantorową (tak, 0.5% robi wielką różnicę); rejestr domen zakazanych na wzór ustawy hazardowej i drakońskie kary - to tylko wierzchołek góry lodowej, z której nie specjalnie widać perspektywy na rozwój innowacji.
Paradoksalnie, jako ustawa o kryptoaktywach, wyjątkowo mało się do nich również odnosi. Na próżno szukać w niej zmian np. w kodeksie cywilnym, które katalizować mogłyby innowacje poprzez finalne wyklarowanie istoty kryptoaktywów w świetle prawa rzeczowego czy zobowiązań.
Znajdziemy w niej za to zmiany w ustawach podatkowych, o Policji, ABW, CBA, KAS, hasztag#AML czy kodeksie postępowania karnego (akurat dla KPK, to kryptoaktywa będą jednak rzeczą, aby prokuratorzy mogli je zabezpieczać jako dowody - sorry k.c., maybe next time).
Nie wylewajmy dziecka z kąpielą
Ustawodawca tak mocno skupił się na kontroli ryzyka, że stracił z oczu, że #MiCA to nie tylko nadzór.
Wprowadza ona przede wszystkim zupełnie nowe instrumenty - #kryptoaktywa właśnie, które zgodnie z definicją, są "cyfrowym odzwierciedleniem wartości lub prawa, które da się przenosić i przechowywać w formie elektronicznej".
Zachodzę w głowę, jak można w ogóle kreować nadzór nad np. emitentami tokenów ART, mających "utrzymywać stabilną wartość dzięki temu, że są powiązane z inną wartością lub prawem, bądź ich kombinacją", zanim ustanowi się w ogóle normy umożliwiające inkorporowanie praw do tokenów i nimi rozporządzanie.
Rozumiem, że czas biegnie nieubłaganie, ale nie wylewajmy dziecka z kąpielą. Mamy obecnie idealną konwergencję dojrzałej już technologii, rozwijającej się branży, hossę i wolę polityczną. Szkoda byłoby to zmarnować.
Subskrypcja
Najnowsze wpisy na blogu prosto na swoją skrzynkę, co tydzień.